Kilkuminutowa owacja na stojąco oraz kilkakrotnie odśpiewana „Kolęda dla nieobecnych” we wzruszającym wykonaniu Beaty Rybotyckiej dla tych, którzy odeszli. Tak 14 stycznia zakończył się szczególny przepiękny, ujmujący trwający dwie godziny koncert kolęd Zbigniewa Preisnera we wrocławskim Narodowym Forum Muzyki. O uczestnictwie w tym niezwykłym wydarzeniu w ramach świątecznej trasy koncertowej „Zbigniew Preisner i Przyjaciele. Stare i nowe kolędy” marzyłam od dnia urodzin. Wówczas wydawnictwo „Nowe i stare kolędy. W poszukiwaniu dróg” Zbigniewa Preisnera stanowiącej wznowienie długogrającego materiału „Moje Kolędy” zasiliło moją osobistą płytotekę. Pragnienie jeszcze mocniej potęgowały znakomite recenzje z ubiegłorocznych spotkań na żywo.
W tym roku po raz pierwszy krakowski kompozytor muzyki filmowej i teatralnej postanowił odwiedzić Wrocław, ponieważ jak sam mówił tutejsza publiczność zauroczyła go dwa lata temu przy okazji prezentowania w naszym mieście innego projektu. Wyprzedane bilety na kilkanaście dni przed występem świadczą w moim odczuciu o tym samym, choć zarówno my zgromadzeni na widowni oraz sami soliści nie mogli przewidzieć, jak bardzo szczególnym. Tamtego popołudnia, po odbywającym się dzień wcześniej tragicznym finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, odszedł prezydent Gdańska Paweł Abramowicz. Kompozytor odniósł się do tamtych wydarzeń już na początku wieczoru dedykując zmarłemu jeden ze swoich szczególnych utworów. Zresztą podobnych szczególnych momentów w trakcie tego wyjątkowego wieczoru było znacznie więcej. Chociażby „Kolęda Dla Piotra” dedykowana Piotrowi Skrzyneckiemu reżyserowi, twórcy i kierownikowi artystycznemu kabaretu „Piwnica pod Baranami” prywatnie przyjacielowi kompozytora. Całość znakomicie spajały anegdoty z życia artystycznego Zbigniewa Preisnera gospodarza wieczoru.
Maciej Balcar artysta, którego bardzo cenię, również pojawił się na scenie jako jeden z zaproszonych gości na wspomnianym wydawnictwie. Jego studyjną wersję „Kolędy w Drodze” znałam bardzo dobrze. Jednak wczorajsze, koncertowe, brawurowe wykonanie „Kolędy Warszawskiej” sprawiło, że w moich oczach pojawiły się łzy. Z ust Balcara usłyszeliśmy również „Kolędę na koniec wieku” do tekstu aktora Jana Nowickiego.
Na scenie poza wspomnianym już Balcarem czy Rybotycką, Zbigniewowi Preisnerowi towarzyszyli także Edyta Krzemień, Joanna Pocica oraz Jan Karpiel-Bułecka z zespołem.
Wczorajsze wyjątkowe dwie godziny ponownie utwierdziły mnie w przekonaniu, że te muzyczne marzenia mogą się spełnić. Nawet jeśli z ich realizacją musimy czasami odrobinę poczekać.

Tekst: Ewa Leśniak
Ilustracja: Krzysztof Ziobro

Przewiń do góry